niedziela, 22 grudnia 2013

Przedświąteczny czas w Niemczech

Jestem w Niemczech. Piszę z okolic Frankfurtu nad Menem. Przyjechałam razem z dziećmi do męża, który pracuje tutaj od ponad roku. Jestem na niemieckiej ziemi zaledwie kilka tygodni, ale mimo to chciałam się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami. Co zaobserwowałam? Czego się nauczyłam? Zapraszam na fotorelację.

SEGREGACJA ŚMIECI
Mieszkając tutaj, nauczyłam się segregować śmieci. Wiem... w Polsce też segreguje się śmieci, ale w Niemczech przykłada się do tego dużo większą wagę.  Przy każdym niemieckim domu są śmietniki koloru czarnego, niebieskiego i brązowego. Do śmietnika czarnego wrzuca się odpady zmieszane, a więc takie które nie nadają się do odzysku, recyklingu np. zabrudzone opakowania, pampersy. Do śmietnika niebieskiego  wkładamy papier, z którego nie należy robić kulek, tylko trzeba go ładnie rozłożyć i składać "na kupkę". Do śmietnika brązowego wrzucamy m.in. skoszoną trawę, liście. Są to BIO-odpady. W Niemczech dostaje się też tzw. żółte worki. W miasteczku, w którym aktualnie przebywam rozwozi je straż pożarna. Do żółtych worków wkładam puste plastikowe butelki, których nie mogę zwrócić w sklepie,  pojemniki plastikowe, torebki z tworzyw sztucznych itp. Więcej na temat segregacji odpadów znajdziecie tutaj: jak segregować odpady.



KUCHNIA NIEMIECKA
Spróbowałam kilku specjałów kuchni niemieckiej. Poznałam smak Spätzli. Pycha! Kupiłam kilka rodzajów tzw. Kartoffelsalat, ale wszystkie te sałatki były dla mnie zbyt kwaśne. W  markecie kupiłam włoszczyznę na zupę i... byłam zaskoczona. Zauważyłam, że w składzie niemieckiej włoszczyzny nie ma pietruszki. Jest marchewka, por, dominuje seler. Ogromne kawały selera! A pietruszka? Tylko raz trafiłam na jedną malutką mizerną pietruszeczkę. Dziwne. I jeszcze jedna zagwozdka. Surowe buraki czerwone. A raczej ich brak. Do dziś zastanawiam się jak Niemcy gotują barszcz czerwony. W trzech wielkich supermarketach nie mogłam znaleźć surowych buraków czerwonych. Wszystkiego w brud... Różne rodzaje ziemniaków, słodkie, bio, nie-bio, marchewki żółte, pomarańczowe, ale surowych buraków nie znalazłam. Tylko gotowane buraki w woreczku. Byłam rozczarowana. Jeśli chodzi o masło to uważam, że polskie jest zdecydowanie lepsze niż niemieckie. Tęsknię za polską wędliną. Chleb, wbrew powszechnej opinii, smakuje mi. Niemcy od lat robią wspaniałe słodycze. Nie mogłam się oprzeć piernikom i czekoladzie z orzechami "z okienkiem" . Spróbowałam też strucli drezdeńskiej. I co się stało? Ledwo dopinam się w swoje ulubione dżinsy. Chyba pora zacząć robić ZWOWy z Zuzką Light. Aaa... i jeszcze świąteczne winko. W okresie Bożego Narodzenia pije się Glühwein. Dobrze smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno. Świetnie rozgrzewa w chłodne dni.






SKLEP DM
Spełniłam jedno ze swoich marzeń. Odwiedziłam sklep DM :) Tyle dobrego o nim słyszałam. Kupiłam kilka produktów z firmy Alverde i Balea. Jestem w trakcie testowania tych kosmetyków, ale już zauważyłam, że szampon mi nie służy. Na mojej głowie pojawił się łupież. No cóż... Wrócę do dawnego polskigo szamponu ze skrzypem. Zaopatrzyłam też mojego najmłodszego synka w deserki z HIPPa w dobrej cenie: 0,95 euro za słoiczek.


WEIHNACHTSMARKT
Trafiłam na targi świąteczne. Z dwójką małych dzieci ciężko było tam poczuć magię świąt. Młodszy syn marudził, bo był niewyspany. Starszy syn nie miał jak przejść, bo były tłumy ludzi. Nikt się nie spieszył, ludzie pili Glühwein, palili papierosy. To nie jest klimat dla dzieci. Szybko zwinęliśmy się  stamtąd, a na osłodę dzieciaki dostały ogromnego balona. Teraz wielki balon wypełniony helem "nocuje" u moich dzieci na suficie.

Ogólne wrażenia z pobytu w Niemczech są pozytywne. Fajnie było poznać choć odrobinę inną kulturę, mentalność. Niemcy, jako ludzie, zrobili na mnie dobre wrażenie. Uśmiechali się do nas. Na widok dzieci, z ich ust często słyszałam słowo "süß". Okolica, w której mieszkam jest czysta i zadbana. Wszędzie ład i porządek. Supermarkety nie różnią się zbytnio od tych w Polsce. Jest większy wybór niektórych produktów, ale nie ma szału. Co mnie zaskoczyło? Zauważyłam, że dużo Niemców pali papierosy. A może to tylko zbieg okoliczności?

Żałuję, że w Polsce zarobki i świadczenia socjalne nie są takie jak w Niemczech. Niemcy chętnie przyjmują Polaków do pracy. Szkoda, że władze polskie pozbywają się lekką ręką inżynierów, lekarzy, czy budowlańców. Taka jest rzeczywistość. Za kilka dni wracam do Polski. Nie żegnam się z niemieckim krajem, bo być może w niedalekiej przyszłości cała nasza rodzinka tutaj zamieszka.

Życzę Wam Kochani, Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku 2014.




czwartek, 31 października 2013

Moje dzieciństwo - lata 80.

Moje czasy dzieciństwa. Kiedy to było? Wydaje mi się, że całkiem niedawno, ale tak naprawdę minęło już sporo lat. Moje wczesne dzieciństwo przypadło na lata 80, a okres dorastania na lata 90. Mówi się, że byłam dzieckiem PRL-u. 



Co pamiętam? Szare bloki i osiedlowe "gangi". Ale to nie było szare dzieciństwo. Wręcz przeciwnie. Każdy z dzieciaków należał do jakiejś grupy. Większą część dnia spędzało się na dworze. Graliśmy w gumę, kabel, 'zbijaka', 'chłopka'. Uliczki przed blokami pomalowane były kredą. Jako dziecko często bawiłam się w chowanego. Gdy ktoś zachowywał się nie fair, krzyczało się "Pobite gary!". Wszystkim sąsiadom trzeba było mówić "Dzień dobry", bo inaczej był szlaban na wyjście na dwór, albo oglądanie "Dynastii". Rodzice i nauczyciele byli dla mnie autorytetem, starałam się przy nich zachowywać jak należy.



Podwórkowym marzeniem każdego dziecka był rower Wigry 3. Ja dostałam to "cudeńko" na komunię. Pamiętam jak na huśtawkach robiło się różne akrobacje. Dzieciaki huśtały się "do dechy" i skakały na trawę. Niestety, nigdy nie odważyłam się na ten wyczyn. Na dworze było gwarno i wesoło. Słychać było teksty "I co, zatkało kakao?", "Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika". Z dumą żuliśmy gumy "Donald" lub "Turbo", zbieraliśmy historyjki z gum i wymienialiśmy się nimi. Śpiewaliśmy niecenzuralną piosenkę "Boys, boys, boys, Sabrina na golasa..." Znam cały tekst, ale nie będę publikować, bo nie jest po 22:00 ;)



Życie podwórkowe było ważnym elementem mojego rozwoju. Zabawy w domu były jeszcze ciekawsze. Pamiętam, że zawsze ktoś do mnie przychodził, bawiłam się też z bratem. Sprzętem, bez którego nie wyobrażałam sobie wówczas życia był magnetofon UNITRA Kasprzak. Nagrywaliśmy na kasetę tzw. niskoszumową własne wywiady, byliśmy dziennikarzami. Mieliśmy własny "Koncert życzeń", "Teleexpres" czy "Dziennik TV". Do dziś pamiętam hasła z naszych nagrań: "Jaruzelski, smok wawelski", "Zachowujmy się dobrze, bo przyjdzie po nas Milicja". Podczas nagrań śpiewaliśmy, mówiliśmy wiersze. Potem przewijało się kasetę, słuchaliśmy naszych wygłupów i zwijaliśmy się ze śmiechu. Bardzo lubiłam bawić się u koleżanki w Mini Playback Show. Byłam Sabriną albo Samanthą Fox. Wypełniałam sobie biust czym popadnie i szalałam:) Ściany mojego pokoju oklejone były plakatami moich ówczesnych idoli: Sandry, Sabriny i zespołu Modern Talking. Kochałam się w czarnowłosym Thomasie Andersie. Marzyłam o biuście Sabriny i głosie Sandry.





Moja przyjaciółka zbierała puszki po napojach i robiła z nich na szafie wieżę :) Nigdy nie nudziłam się. Gdy padał deszcz, grałam z bratem lub koleżanką w warcaby, bierki, karty czy chińczyka.  Pamiętam jak układałam żołnierzyki, a kilka lat później miałam fazę na puzzle. Hitem lat dziecięcych była elektroniczna gra "W JAJKA" pochodząca wówczas z ZSRR. Ja miałam wersję z wilkiem. Do dziś pamiętam dźwięk spadających jajek ;) W początkowych latach dzieciństwa sporadycznie oglądało się telewizję bo było mnóstwo ciekawszych zajęć.

 Na półkach sklepowych towaru było jak na lekarstwo, ale nigdy nie chodziłam głodna. Wręcz przeciwnie, jadłam dużo i nie odczuwałam braku niektórych produktów. Pamiętam też kartki żywnościowe.

Na wczasy jeździliśmy, każdego roku, maluchem. Nie wiem jak to możliwe, ale ja i brat mieliśmy tam full miejsca. Nikt wtedy nie słyszał o fotelikach samochodowych. Mogliśmy szaleć do woli.

Moje dzieciństwo kojarzy mi się z oranżadą w woreczku ze słomką. Pycha. Pamiętam też witaminy dla dzieci Vibovit i Visolvit. Najbardziej smakował mi Visolvit 'na sucho'. Nic nie przebiło jednak kranówy z syfonu, zrobionej przez mojego tatę, z sokiem malinowym. To był najlepszy napój na  świecie! Nikt wtedy nie mówił o bakteriach.

Wygłupialiśmy się, rozrabialiśmy. Nikt nie wiedział o ADHD czy dysleksji. Rodzice wychowywali nas raczej intuicyjnie. Nikt nie słyszał o zaleceniach psychologów, o mądrych książkach dotyczących wychowania. Większość z moich znajomych wyrosła na dobrych, wykształconych ludzi.

A więc, nie było tak źle :) Może z czasem powstanie jeszcze druga część wspomnień, bo czuję, że nie wyczerpałam tematu. A jak Wy wspominacie swoje dzieciństwo?

środa, 16 października 2013

Zaplanuj swoje życie!

Nasze życie pędzi jak szalone. Jesteśmy zapracowani, zmęczeni, mnóstwo spraw kłębi nam się w głowie. Jak to wszystko ogarnąć? Jestem mamą dwóch małych chłopców. Aktualnie nie pracuję, ale bez odpowiedniej organizacji nie poradziłabym sobie. Od dawna pisałam pamiętniki, notowałam w nich to co działo się w moim życiu. Kiedy przyszło do sprawdzenia tego kiedy np. miałam robioną ostatnio cytologię, albo kiedy moje starsze dziecko powiedziało pierwsze słowo, zaczęło się przeszukiwanie. Gdzie ja to zapisałam? Traciłam przy tym dużo czasu, czasem nerwów. Dzięki książce "Sztuka planowania" Dominique Loreau, większość tego typu problemów zniknęła. Autorka radzi żeby stworzyć jeden duży organizer, w którym będziemy mieli wszystko. Ale nie ma mowy o chaosie. Musi być spis treści i podział naszego życia na kategorie. Nie lubię dużych organizerów, piszę "maczkiem", więc kupiłam numerowany notatnik formatu A5 firmy Leuchtturm 1917. Notatnik ma  wszystko czego potrzebuję, zainteresowani mogą zerknąć np. tutaj: Notatniki Leuchtturm 1917
Kolorową zakładkę z molami książkowymi dostałam kiedyś od męża. Bardzo ją lubię, a mole "śpią" w moim organizerze :)



Podzieliłam zeszyt, zgodnie z tym co pisze autorka, na główne kategorie:

1. Życie praktyczne
-zakupy do zrobienia
- ubrania
- finanse
- rzeczy do zrobienia
- triki doskonałej gospodyni
itp
2. Zdrowie, jedzenie, higiena
- książeczka zdrowia starszego syna
- książeczka zdrowia młodszego syna
- moje zdrowie
- leki wskazane w leczeniu różnych chorób
- przepisy kulinarne
- lista czynności domowych
itp.
3. Życie społeczne
- zaproszenia
- prezenty podarowane/ otrzymane
- wspólne wyjścia z rodziną
- wspólne wyjścia z przyjaciółmi
- urlop
itp
4. Życie osobiste
- moje marzenia
- moje problemy i rozważne rozwiązania
- moje małe przyjemności
- moje ulubione książki
- zasady, które wyznaję w życiu
- moja rodzina
itp.
5. Różne
(zapisuję tu to o czym zapomniałam, albo nie pasuje do żadnej z kategorii)

Polecam Wam stworzenie takiego organizera. Dzięki niemu żyje mi się lepiej. 
A jakie Wy macie sposoby na planowanie, organizowanie czasu?

wtorek, 15 października 2013

Roczek jesiennego chłopca

Gaśnie słońca blask, dni są z każdą chwilą krótsze. Liście z drzew spadają, ptaki odlatują do ciepłych krajów. Zwierzęta przygotowują się do snu zimowego. Jest cicho i spokojnie. Ziemia szykuje się do odpoczynku. Ale Ty nie chcesz spać. Pukasz coraz mocniej.  Chcesz mnie już zobaczyć. Gdy prawie wszyscy śpią, jest bardzo ciemno, pojawiasz się przy mnie. Synku, jesteś najpiękniejszym darem jaki otrzymałam zeszłej jesieni.  Zmieniłeś mój świat na lepsze. Nasz świat. Naszej rodziny.
Dziękuję Ci.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 23 września 2013

Kim będziesz jak dorośniesz?

Mój starszy 3-letni syn twierdzi, że będzie kucharzem. Uwielbia robić przeróżne mikstury, które nazywa zupami. Wylewa, przelewa, miesza, dosypuje... Ma przy tym mnóstwo radości. Jest to jego ulubione zajęcie. Cieszę się jak widzę, że moje dziecko ma pasję, ale nie muszę wyjaśniać ile mam sprzątania po jego szaleństwach w kuchni. Wiem, że większość dzieci w tym wieku lubi tego typu zabawy, ale on traktuje to niezwykle poważnie.  Poznaje tajniki gotowania oglądając programy Roberta Makłowicza czy Pascala. Nie może oderwać się od bajki "Kucharz duży, kucharz mały". Jest zawsze chętny żeby wsypać kaszkę dla brata i mieszać, mieszać a przy tym trochę wylać ;)

Czas pokaże kim będzie jak dorośnie. Gdy byłam małą dziewczynką, chciałam pracować w sklepie mięsnym. Wiem, dziwnie to brzmi, ale ja zawsze zachwycałam się zapachem wędlin i wędzonych kiełbasek. Potrafiłam oddać koleżance kawałek ciasta na rzecz smakowitej kanapki z wędliną. Słodycze mogły dla mnie wtedy nie istnieć. Skończyłam studia na Wydziale Nauk Przyrodniczych i ze zwierzętami miałam sporo do czynienia, ale nie stricte z ich mięsem :) Nigdy nie pracowałam w sklepie mięsnym i jakoś nie tęsknie za tym.  Teraz moje upodobania kulinarne zmieniły się.  A Wy kim kiedyś chciałyście/chcieliście zostać? Czy Wasze dziecięce marzenia spełniły się?

piątek, 6 września 2013

Wspomnienia z wakacji - lato, morze i Niechorze

Tegoroczne wakacje spędziliśmy rodzinnie nad morzem w Niechorzu. Dla dzieci to był debiut. Pierwszy raz moi synowie zobaczyli morze. Widok Bałtyku zrobił na nich ogromne wrażenie. Starszy, trzyletni syn, nie mógł oderwać wzroku od "tej dużej wody i ooogromnej piaskownicy". Młodszy syn z zachwytem poznawał organoleptycznie wszystko dookoła niego. Niechorze to miasteczko typowo turystyczne. Mnóstwo tam sklepów z pamiątkami. Nietrudno znaleźć wędzarnie, smażalnie czy sklepy z lodami. Będąc tam, nie można nie zobaczyć pięknej latarni moskiej.  Wszystko nastawione jest na turystów. Tłumy ludzi nie do końca sprzyjały naszemu relaksowi, ale tak organizowaliśmy sobie czas, żeby wypocząć i dobrze się bawić. Przedstawiam fotorelację z pobytu w Niechorzu.














Szkoda, że wakacje tak szybko minęły. Kocham "morza szum, ptaków śpiew, złotą plażę pośród drzew" :) Nad morzem wypatrywaliśmy foczki Depki, ale niestety nie znaleźliśmy jej. A może ktoś z Was ją w tym roku widział? Jak Wy wspominacie tegoroczne wakacje?



wtorek, 13 sierpnia 2013

Z głową w chmurach

Lubię chmury. Odkąd pamiętam zawsze uwielbiałam patrzeć w obłoki. Wpatrując się w chmury intensywnie działa moja wyobraźnia. Większość obłoków przypomina mi zwierzęta. Widziałam już chmurkowego słonia, zająca, kurczaka, ale... kiedyś zdarzyło mi się zobaczyć coś innego. Dostrzegłam pewien ważny 'element' płci męskiej. Ogrom tej chmury zrobił na mnie wrażenie ;) Każde chmury mają w sobie to coś. Lubię błękitne niebo z jasnymi obłokami, na których chętnie pobujałabym się i oderwała w marzeniach od rzeczywistości. Uwielbiam zwłaszcza te białe, rozkoszne baranki. Wracając kilka dni temu samochodem z wakacji, zrobiłam kilka fotek chmur. Nie mogłam oderwać się od ich widoku. Czy Wy też lubicie chmury?

 
Na koniec coś z przymrużeniem oka.
Dowcip o różowej chmurce.

Brunetka, ruda i blondynka są w niebie.
Święty Piotr tłumaczy im jakie są zasady i mówi:
-Możecie chodzić wszędzie, tylko nie stawajcie na różową chmurkę!
Po jakimś czasie ruda i blondynka spotykają brunetkę z okropnym chłopakiem.
  Ruda pyta:
-Brunetka, co się stało?
-Stanęłam na różową chmurkę
Później blondynka i brunetka spotykają rudą z jeszcze brzydszym chłopakiem.
-Ruda, co się stało?
-Stanęłam na różową chmurkę.
Parę dni później ruda z brunetką spotykają blondynkę z pięknym mężczyzną.
Brunetka pyta:
-Ej, blondynka, jak to zrobiłaś?
Chłopak odpowiada:
-Stanąłem na różową chmurkę...


czwartek, 4 lipca 2013

Trzymaj język za zębami!

Czy zdarza Wam się szybciej mówić niż myśleć, a potem macie przez to kaca moralnego? Ja staram się nad tym panować, ale nie jest łatwo. Zawsze myślałam, że jest to spowodowane tym, że jestem po prostu szczera, ale już wiem, że nie każdy jest gotowy na moją "szczerość".  Gdzieś słyszałam, że oznaką dorosłości jest umiejętność panowania nad tym co można powiedzieć, a czego nie powinno się mówić. Zgadzam się z tym całkowicie, ale natura kobiet jest trochę inna niż mężczyzn. Mężczyźni, z reguły,  są pod tym względem spokojniejsi i wolą trzymać język za zębami. Kobiety lubią sobie poplotkować o wszystkim.




W rodzinie, w małżeństwie należy ze sobą rozmawiać o wielu trudnych sprawach i nie robić cichych dni.

A o czym nie warto rozmawiać z kolegami z pracy, sąsiadami itp. dla własnego dobra?

Religia i polityka 

Osoby zaangażowane w religię czy politykę niechętnie przyjmują odmienny punkt widzenia i krytykę. Powinniśmy ostrożnie podchodzić do wyrażania dość radykalnych poglądów żeby nie pogorszyć wzajemnych relacji.
   
Fantazje seksualne
Temat rzeka, dla niektórych może być zabawny, ale powinniśmy go zachować dla siebie.
  
Kwestie finansowe 
Nasz status finansowy powinien być słodką tajemnicą, bo nic tak łatwo nie powoduje konfliktów jak pieniądze.

Poruszanie prywatnych problemów z ludźmi z pracy

Spraw domowych nie powinno się nigdy łączyć z zawodowymi. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to dla nas dobre.

Znalazłam kiedyś anegdotę, którą bardzo mi się spodobała. Może i Was zainspiruje?


Do mądrego Sokratesa przybiegł ktoś wzburzony i rzekł: 
"Posłuchaj Sokratesie, tego, co ci muszę powiedzieć jako twój przyjaciel..." 
"Stój, zaczekaj - przerwał mędrzec. Czyś przesiał to, co mi chcesz powiedzieć przez trzy sita?" 
"Jakie to sita?" - zapytał przybyły ze zdziwieniem. 
"Tak, drogi przyjacielu, przez trzy sita! Zobaczymy, czy to, co mi zamierzasz oznajmić, przejdzie przez te trzy sita. Pierwszym sitem jest prawda. Czy sprawdziłeś, czy to, co chcesz mi opowiedzieć, jest prawdą?" 
"Nie, tego nie sprawdziłem, ja tylko słyszałem i..." 
"W takim razie może sprawdziłeś to sitem dobroci? Skoro nie wiadomo, czy to prawda, może jest to przynajmniej dobre?"
Rozmówca stwierdził, ociągając się: "Nie mogę powiedzieć, aby to było dobre, przeciwnie".
"Hm, hm! - przerwał mu mędrzec. Skoro tak, to zastosujemy trzecie sito: czy uważasz za konieczne opowiadać mi o czymś, co ciebie samego tak podnieca?" "Nie, nie uważam tego za konieczne..." "W takim razie - uśmiechnął się mędrzec - skoro to, co chcesz mi opowiedzieć, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani konieczne, zapomnij o tym i nie obciążaj samego siebie ani mnie takimi rzeczami. Ilu nieprawdziwymi, niedobrymi i niepotrzebnymi sprawami obciążamy siebie, a nieraz tez innych..."


 Teraz pozostaje pilnować się i przesiewać wszystko przez trzy sita.


Przedstawiam czerwcowy mix Piokaji. Mało słów, dużo obrazów :)




wtorek, 25 czerwca 2013

Czekamy na... SŁOŃCE

Lato w tym roku jest wyjątkowo monotematyczne. Deszcz, deszcz, deszcz… Zachmurzone niebo, krople wody lejące się z nieba, szaro, buro i ponuro. Taki widok nie napawa mnie optymizmem. Lubię słońce czy to zimą, wiosną, latem, czy jesienią.  Gdy świeci słońce czuję, że żyję. Mam lepszy humor, zwiększoną energię do życia. Kiedy  widzę niebieskie, bezchmurne niebo, od razu zapala mi się lampka „Full energy” i mam ochotę góry przenosić. 





Zauważyłam, że moje dzieci w czasie deszczu są bardziej senne i marudne, a w słoneczną pogodę tryskają energią. Słońce działa na nas antydepresyjnie i pobudza do działania. Z utęsknieniem czekam na słońce. Chcę nabrać sił i optymizmu, by wystarczyło mi ich na cały rok. Światło słoneczne wspomaga wydzielanie w organizmie hormonu szczęścia: serotoniny. Spacerując w słoneczny dzień wspomagamy naszą przemianę materii,  zwiększamy odporność organizmu na zakażenia, choroby i alergie. Warto wiedzieć, że promienie słońca są najważniejszym, trudnym do zastąpienia źródłem witaminy D.  Czy Wy też lubicie słoneczną pogodę? Jeśli tak to życzę Wam w tym roku sporo kąpieli słonecznych. Pamiętajmy oczywiście o umiarze i rozsądku :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Mama na pełnym etacie

Opieka nad trzyletnim i ośmiomiesięcznym brzdącem nie jest łatwa dla mamy, która sama wychowuje dzieci. Mój mąż nadal pracuje za granicą. Mam mało czasu dla siebie, ale widok moich synów, którzy zmieniają się każdego dnia, nabywają nowe umiejętności, dodaje mi energii, siły i radości na kolejne dni. Ostatnio mój młodszy syn zrobił się bardzo ruchliwy. Cieszę się z tego, ale… moment zmiany pampersa to walka z żywiołem. Kiedyś była to dla mnie prosta czynność,  teraz nie lada wyczyn. 



Przy zmianie pampersa stoję nad synkiem, w  buzi trzymam gumową zabawkę, robię śmieszne miny, a on w sekundzie przewraca się na brzuch, a potem próbuje turlać się. Delikatnie przewracam go na plecy i znów zaczynamy od początku. Mój młodszy syn to istne tornado. Straszna wiercipięta!  Starszy jest na etapie zadawania pytań: „Dlaczego ślimak ma rogi?” „Dlaczego liście są zielone?” „Dlaczego IJO IJO tak głośno jeździ?”. Staram się odpowiadać  na wszystkie jego pytania, ale czasem nie wiem co mądrego powiedzieć. Mam wspaniałe dzieci, choć są niezwykle absorbujące.


 Po całym dniu „walki” z moimi pociechami jestem już  tak zmęczona, że mam ochotę tylko na sen. Niestety… żebym mogła przesypiać całe noc musi upłynąć jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że faktycznie tylko TROCHĘ. Moje młodsze dziecko jest z grupy tyranów cycoholików. Budzi się przynajmniej 5 razy w nocy, bo chce być przy mnie. Bycie matką jest wspaniałe, ale to ciężka praca. Miłość do dziecka jest dla mnie najpiękniejszym typem miłości, jakich może doświadczyć człowiek. Więź, która rodzi się między mną a dziećmi jest niesamowita. 
A co dla Was znaczy macierzyństwo?