wtorek, 18 marca 2014

Wyginam śmiało ciało i czytam wciąż za…mało!

Czy jest ktoś z Was kto nie słyszał o Ewie Chodakowskiej? Ręka w górę ;) Nie ma nikogo?
Wydaje mi się, że tej Pani nie trzeba przedstawiać. Jedni  ją wychwalają, inni krytykują. Cieszy fakt, że dzięki niej Polki/Polacy ruszyli tyłki z wygodnych kanap i zaczęli ćwiczyć. Jest szał na sport, dbanie o siebie. To dobrze. Żyjemy w takich czasach gdzie mnóstwo czasu spędzamy przed komputerem, czy telewizorem, a nasze ciało potrzebuje ruchu. Zmienia się nasz styl życia. Przyglądamy się zdrowej diecie i wdrażamy ją do swojego menu. Zaczynamy świadomie wybierać  to co zdrowe. Jogging  po pracy już nie jest dziwny, a  Pan, który „śmiga” koło nas wieczorem w obcisłych spodniach wcale nie musi być zboczeńcem, tylko mężczyzną, który dba o formę.  Ja również gdy dzieci śpią staram się zadbać o swoją sylwetkę i „katuję” mój brzuch m.in. nożycami ;)  

Ewa Chodakowska, Pytanie na śniadanie, TVP 2
Mamy już coś dla ciała, a… dla ducha? Mnie relaksują i wyciszają książki. Nie jestem molem książkowym, nie lubię trudnych, zawiłych książek, ale lubię czytać. Odkąd pamiętam książki były zawsze obecne w moim życiu. Nigdy nie zapomnę  jak w dzieciństwie moja mama czytała mi „Lokomotywę” Juliana Tuwima. Pamiętam jak byłam zafascynowana baśniami Braci Grimm czy Andersena i czytałam je z wielką przyjemnością. Wtedy pierwszy raz poczułam co daje mi książka. Przenosiłam się do innego świata, moja wyobraźnia bujnie pracowała. To były niesamowite chwile. Pamiętam jak płakałam czytając „Serce” Edmondo de Amicis’a. Nigdy mnie nie wzruszyła tak mocno żadna książka. Miałam wtedy nie więcej niż 11 lat.

W tej chwili czytanie nie jest modne i nie wzbudza podziwu. Spora część młodych ludzi twierdzi, że czytanie jest dla dziwaków, dinozaurów. Według statystyk 56% Polaków w ciągu roku nie ma żadnego kontaktu z książką. Inne kraje europejskie znajdują się w dużo lepszej sytuacji, więc nie jest to uniwersalny problem naszych czasów.  75% Francuzów czyta w ciągu roku co najmniej jedną książkę. Dane, które umieściłam pochodzą z bloga Anny Dziewit- Meller Plain pleasuresNo właśnie. Kim jest Ania Dziewit-Meller? To bardzo ciekawa osobowość. Dziennikarka, wokalistka zespołu Andy, autorka książek "Głośniej! Rozmowy z pisarkami", "Teoria trutnia i inne. Rozmowy z mężczyznami" (razem z Agnieszką Drotkiewicz), "Gaumardżos. Opowieści z Gruzji" (razem z Marcinem Mellerem) oraz "Disko". Prywatnie żona Marcina Mellera, mama 2-letniego Gustawa. Niedługo po raz drugi zostanie mamą. Dla mnie to przesympatyczna, pełna uroku osobistego kobieta. Jej dzieciństwo, tak jak moje, przypada na lata ’80, więc czuję się z nią związana jeszcze bardziej emocjonalnie.  Wiele z książek, które poleca trafia w mój gust. Dzięki Annie Dziewit-Meller dowiaduję się o nowościach czytelniczych. To właśnie Ania mobilizuje mnie do częstszego czytania.  W każdy piątek w programie Dzień Dobry TVN prowadzi kącik czytelniczy, w którym poleca kilka książek na weekend. Trafiają się też wspaniałe książki dla najmłodszych.

Anna Dziewit-Meller, Książki na weekend, DDTVN

O tym, że trzeba czytać dzieciom książki każdy wie. Ale po co? Pamiętajmy, że już od najmłodszych lat warto zaszczepić w dziecku miłość do książek. Regularne czytanie niemowlęciu buduje skojarzenia czytania z przyjemnością. Maluchy uwielbiają, wtulone do mamy lub taty,  słuchać płynnego, ciepłego tembru głosu rodziców. Czytanie na głos kilkulatkowi rozbudowuje jego słownictwo, uczy myślenia i pozwala lepiej zrozumieć świat. 




Moim dzieciom staram się czytać regularnie. 3,5 letni syn coraz chętniej słucha bajek i wreszcie nie rozprasza się. Sam zaczyna tworzyć własne, niewiarygodne opowieści, którymi mnie zaskakuje. Młodszy, prawie 1,5 roczny synek na razie bawi się książeczkami. Odwraca kartki, ogląda obrazki, pokazuje zwierzęta w bajkach i naśladuje ich odgłosy. Po jego minie widzę, że czerpie radość z „czytania” książki.

A zatem czytajmy. Czytajmy  dla siebie i dla dzieci. Wystarczy pół godziny dziennie. Sport i czytanie książek wcale nie muszą się wykluczać. Wystarczą dobre chęci, odpowiednia organizacja i da się wszystko pogodzić. Wypróbowałam :)

1 komentarz:

  1. O Ewie słyszałam jednak ja jakoś nie podzielam tego szału na nią...
    O tym co czytam o niej wydaje mi się, że do sympatycznych osób raczej nie należy (chodzi mi tu o atakowanie swoich czytelników na FB), a programy o książkach mogłabym oglądać non stop ;)

    OdpowiedzUsuń